Be
yourself
''Na
świecie jest więcej
kopii niż oryginałów...”
-Pablo
picasso
Po
co udawać kogoś kim się nie jest? Dla sławy, poczucia
przynależności do grupy, akceptacji w środowisku... Powodów może
być wiele, ale czy gra jest warta świeczki? Według mnie nie. Każdy
jest wyjątkowy, inny, po prostu oryginał. Jeśli próbuje się to
zamaskować makijażem, wulgaryzmami, zachowaniem poniżej przyjętej
normy czyli.. chamstwem, brakiem kultury i tolerancji, to oczywiście
zwracamy na siebie uwagę, ludzie na nas patrzą, krytykują; albo
biją brawo albo cię za to poniżają i nazywają Zerem. Najgorsze
jest to, że to nie jest ważne jak postrzegają Cię inni,
najważniejsze, żeby być w centrum uwagi, podnosić larum i robić
kontrowersyjne rzeczy, często raniąc najbliższych przyjaciół czy
rodzinę. Nie zadajemy sobie sprawy jak wielką krzywdę robimy
sobie, a już tym bardziej najbliższym osobom w naszym życiu. A
potem... chcielibyśmy znowu stać się niewidzialnym, bo bycie
plastikową lalą, prymitywnym dresem czy niedoszłym raperem
przestaje być już takie niezwykłe i staje się monotonią życia.
Ludzie się przyzwyczajają i zabawa przestaje być już taka fajna,
jak na początku. Coraz częściej wpadamy w pułapki, które sami na
siebie zastawiliśmy dawno temu. Mieszają nam się dwie postaci, ta
prawdziwa „JA” i ta fikcyjna, urojona, wyidealizowana. Ciężko
jest wrócić do „normalności” bycia sobą, a tak naprawdę
bycia kimś wyjątkowym, niepowtarzalnym. Czy to nie jest wspaniałe,
być kimś jedynym w swoim rodzaju, tworzyć swój własny świat, na
swoim zasadach, a nie czyichś, robić co się chce, a nie podążać
ślepo za trendami i tym co mówią Inni? Czyż nie lepiej być sobą
w 100%? Nie wiem jak reszta ludzi, ale mi się wydaje, że o wiele
lepiej jest, gdy ktoś lubi mnie za to jaka jestem, a nie za to, jak
dobrze gram kogoś innego. I nie ważne jak dobrze sprawdzałabym się
w roli plastiku, zawsze i tak będę gdzieś tam w środku sobą. A
przecież.. nie można przez całe życie udawać..